Jestem klasyczną choleryczką. Taką, co wybucha i gaśnie i potem w ogóle nie wie, o co chodziło.
Sposób w jaki tobie błyszczą się oczy kiedy patrzysz na niego a on się śmieje... tego nie da się opisać. Jakby cała twoja egzystencja zależała od tego uśmiechu. Wpadasz w euforie kiedy on się śmieje.
Co mam mówić, [...] czego ty ode mnie oczekujesz? Przecież jestem tak banalna, że aż typowa, nic się nie dzieje, jestem nigdzie i wszędzie, zawsze i nigdy. Kiedyś byłam bardziej, tak mi się przynajmniej wydawało, a teraz jestem mniej. Teraz tylko trwam, nie wierząc i nie oczekując.
Trudne sprawy robią się jeszcze trudniejsze, jeśli się je odwleka.
Chciałabym odebrać w środku nocy telefon od Ciebie i usłyszeć, że do mnie jedziesz. Tak po prostu, bez żadnego "cześć" i pytania, czy możesz przyjechać. Po prostu: "Jadę do Ciebie".